Levanne - 2012-06-01 16:08:15

Mimo że jest to zabronione, niektórzy szukają tu jedzenia, inni przychodzą sie przejść, odpocząć.

Erahos - 2012-06-02 16:41:53

Wrzucił truchło dzika do pewnej jamy, gdzie zawsze ukrywał jedzenie. Rozejrzał się wokół, po czym biegł dalej. Wychowywał się tu, więc zrobił spokojnie gwiazdę (xD), po czym wyrobił w powietrzu salto. Jak na razie, miał przewagę, więc schował się za drzewem.

Levanne - 2012-06-02 16:48:17

Biegłam dalej, nie zatrzymując się ani na chwilę. Ćwiczenia w Ośrodku Szkoleniowym działały cuda. Byłam w dobrej formie ale taki odcinek drogi, pokonany w pełnym biegu, był dla mnie zbyt długi. Zatrzymałam się na chwilę, by uspokoić oddech i rozejrzałam się wokoło.
- Niemożliwe żeby pobiegł tak daleko. Przecież ruszyłam parę chwil po nim - szepnęłam, po czym powiedziałam głośniej:
- Chociaż się nie chowaj!

Erahos - 2012-06-02 17:03:38

Wtem poleciało ostrze tuż koło jej głowy, wbiło się w drzewo za nią. Wyszedł zza drzewa, opierając się o nie plecami, oraz splatając ręce na piersi. Z tym lekko kpiącym uśmieszkiem wyglądało to niemal komicznie. Po chwili zaśmiał się cicho, nie wyglądał jak osoba, która zabiła ok. 8 osób. Dotknął ręką szorstkiej kory drzewa. - Zmęczyłaś się... I to strasznie. - Zamruczał dumny z tego, że miał zaledwie zadyszkę z jeszcze świniakiem na plecach.

Levanne - 2012-06-02 17:15:12

- Tak, okropnie - powiedziałam z kpiną. - To było gorsze od maraton. - Wyciągnęłam nóż z drzewa i pomachałam nim w powietrzu.
- Wystarczyło poprosić - rzekłam i wetknęłam broń za pas. - No, chyba że to był jedyny sposób na jaki wpadłeś, aby zwrócić na siebie czyjąś uwagę...

Erahos - 2012-06-02 17:23:37

Wzruszył ramionami, niby obojętnie. - Ależ tak, ja dbam o czyjąś formę. Wiesz, zbliżając się Igrzyska Śmierci i mam nadzieję mieć godnych przeciwników. - Mruknął patrząc na nią nadal z uśmiechem, jednak było w nim coś nieprzyzwoitego. Potem przeniósł  wzrok na wrony lecące po niebie. - Jak już tu przyszłaś... - Podszedł do niej nieśpiesznym krokiem. Opierając się ramieniem o konar drzewa. - Co chcesz robić? - Skrzywił się już chyba po raz setny przez tą rankę. Tak więc, postanowił opierać się łokciem o drzewo.

Levanne - 2012-06-02 17:36:32

Na myśl o Igrzyskach mimowolnie się skrzywiłam. Nie chciałam o nich myśleć, więc puściłam jego uwagę mimo uszu. I... Co to znaczy "chcę mieć godnych przeciwników"?! Zgłosi się?! Potrząsnęłam głową, by odgonić te myśli. Parę kosmyków moich rozpuszczonych włosów spadło mi na twarz. Odgarnęłam je niecierpliwie. Erah tymczasem podszedł niepokojąco blisko mnie i oparł się łokciem o pień drzewa za moimi plecami. Zastanowiłam się nad zadanym przez niego pytaniem.
- To las w twoim dystrykcie, więc ty coś wymyśl - powiedziałam, zastanawiając się nad tym dopiero, gdy słowa wyszły z moich ust. Przecież to mógł być nie jego dystrykt. Zresztą nieważne. Już i tak uważa mnie za wielką fajtłapę.

Erahos - 2012-06-02 17:49:32

Dotknął ręką  brody, po czym usiadł sobie na runie leśnym. Nie będzie kłamał, mogli jedynie nauprzykrzać życia straży. Spojrzał w dal, próbując wychwycić jakiś ruch. Patrol zapewne jeszcze tędy nie przechodził. - Możemy pobawić się strażą, nie zabijając jej, a potem uciec. - Uśmiechnął się nikle, patrząc na gałęzie.

Levanne - 2012-06-02 17:57:18

- Taa... - powiedziałam bez przekonania, wskazując na swój nóż. - Z pewnością się uda. - Wiedziałam jednak, że na razie nie mamy nic innego do roboty. "Ciekawe czy był jakiś powód, dla którego Erah mnie tu ściągnął..." - pomyślałam.

Erahos - 2012-06-02 18:04:27

W sumie to oparł się plecami o konar drzewa. Zamknął oczy, wsłuchują się w przyrodę. No właśnie, słyszał ich kroki w oddali, ledwie docierające do jego ucha. - Decyduj, idą tu. - Mruknął głośno, pokazując na zachód, lecz nie otwierał oczu. Westchnął głośno, kuląc się w swojej opończy ochronnej.

Levanne - 2012-06-02 18:18:34

- Ehh... Zgadzam się - powiedziałam po minucie. - Ale mimo wszystko przydałby mi się mój łuk - mruknęłam pod nosem i spojrzałam w niebo. Jeśli ufać moim zdolnościom, było wczesne popołudnie. Teraz i ja słyszałam kroki.

Erahos - 2012-06-02 18:30:03

Wzruszył ramionami i podał jej swój łuk. - Wątpię byś go łatwo naciągnęła. - Podał jej również kołczan z 13 strzałami, chociaż po chwili zastanowienia, zabrał jedną. Spojrzał w kierunku kroków, po czym wskoczył w krzaki i znieruchomiał.

Levanne - 2012-06-02 18:41:04

Otworzyłam usta, by coś powiedzieć, jednak po chwili zamknęłam je z powrotem. Ścisnęłam łuk i założyłam kołczan, po czym rozejrzałam się w poszukiwaniu kryjówki. Biorąc przykład z Eraha, również wskoczyłam w krzaki, tyle że wyższe.

Erahos - 2012-06-02 18:51:51

Chłopak zachichotał widząc jakiegoś robaka. Po chwili zrozumiał, że był to śmiech piskliwy. - E... znaczy HEHEHEHE. - W chwili, gdy ujrzał węża w odległości dwóch metrów od swojej głowy, pisnął. No, ale bez przesady, rzucił w niego nożem, jednak ten w niego nie trafił. Zaczęła go ogarniać panika, więc zaczął szeleścić krzakami, wreszcie ukatrupił węża, lecz było już za późno. Słyszał kroki, a raczej odgłos biegnących strażników w jego kierunku. Przycisnął się w cień drzewa, nakrył swoją opończą. Tsa, byłby niewidzialny gdyby ktoś nie zakosił mu jej, przez przypadek w nią depcząc. Zaklnął pod nosem, po czym, wysadził jakiś cios w szczękę, ale oczywiście mu się to nie udało, więc wydał jakiś nieznany sobie dźwięk, przypominający w połowie zwierze w agonii, oraz skrzeczącą mewę. Po czym zaczął biec, ale zarył oczywiście glebę, więc ukrył się za drzewem i ubił jakiegoś dziada biegnącego za nim.

Tenerife - 2012-06-02 18:56:42

Co za zabawny człowiek, myślę, patrząc na to wszystko z czubka drzewa. Nie mają szans mnie tutaj zauważyć, chociaż jestem blisko. Wypuszczam trzy strzały i powalam dwóch strażników. Całkiem dobrze, że jednak zawróciłam. W sumie nie jest późno, więc mogę jeszcze trochę pobrykać po lesie.

Levanne - 2012-06-02 19:06:54

Słysząc odgłos wydany przez Eraha wyskoczyłam z krzaków. Zauważyłam Strażnika biegnącego w moją stronę, więc nałożyłam strzałę na cięciwę i napięłam łuk. Był zupełnie inny od mojego, więc ostatecznie aż stęknęłam widząc z jaką siłom trzeba go napiąć i strzała poleciała zaledwie metr dalej. Przerażona zerknęłam na zbliżającego się pędem Strażnika. Na jego twarzy malował się triumf. Przez chwilę stałam bez ruchu, lecz później przypomniałam sobie o nożu. Wyciągnęłam go i rzuciłam, trafiając przeciwnika w szyję. Jego oczy rozwarły się w zaskoczeniu. Było to ostatnie co zdążył zrobić, bo po chwili osunął się martwy na ziemię. Wyszłam z krzaków, zabrałam nóż i zwróciłam w stronę, w którą pobiegł Erah. Po drodze udało mi się zabić jeszcze jednego Strażnika, tym razem z łuku, z którym udało mi się oswoić.

Erahos - 2012-06-02 19:12:15

Słychać było gdzieś śmiech, o tak! Śmiech! Bo to dziwak o mieniu Erahos zawziął się do boju. Niczym żbik, kotłował się z całą piątką. Nim jednak zrobili krok w jego kierunku, padali martwi. Został mu ostatni nóż, wyjął go zza pasa, po czym drugi wyrwał z serca martwiaka. I nagle DUP! JEB! Legła cała piątka. - Przypada dziesięciu na patrol. - To mówiąc, wyrwał wszystkie sztylety, po czym wziął łuk, oraz kołczan od dziewcyny. Podbiegł do dziury i stamtąd wygarnął świniaka. Cóż, spocił się, więc próbował złapać oddech, po czym pobiegł gdzieś....


z.t

Tenerife - 2012-06-02 19:13:37

Nareszcie koniec tej jatki. Zjeżdżam po drzewie, rozcinając sobie rękę o liście. Chłopak gdzieś zwiał.
On naprawdę jest zabawny.

Levanne - 2012-06-02 19:21:27

- Pff... Boże, co za człowiek - mruknęłam, patrząc za oddalającym się Erahem. Jak to zwykle robię w takich sytuacjach, pokręciłam głową i odwróciłam się do dziewczynki. Właśnie schodziła z drzewa.
- Cześć. Jak masz na imię?-powiedziałam, uśmiechając się lekko. Ta niska osoba wzbudziła we mnie niemały podziw.

Tenerife - 2012-06-02 19:30:04

Patrze się prosto w oczy dziewczyny, a potem pozwalam sobie na lekki uśmiech.Nie do końca jej ufam, lecz postanowiłam się jej przedstawić.
- Mam na imię Tenerife - mówię zlizując krew z ręki - A ty?

Levanne - 2012-06-02 19:35:40

- Levanne - powiedziałam krótko. Później wskazałam na prawie już niewidocznego wśród drzew Eraha.
- Nie podziękował, co? - zaśmiałam się cicho. Po chwili schyliłam się, wyrwałam z ziemi trochę mchu i zaczęłam powierzchownie czyścić swój nóż.

Tenerife - 2012-06-02 19:39:52

- Za co miał dziękować? - uśmiecham się lekko do Levanne.
nawet miła dziewczyna. Ale nie traktuje mnie serio.
Nie myślę o tym teraz. Siadam na zwalonym drzewie. Wyciągam bandaż z kieszeni kurtki i obwiązuje nim dłoń.
- Nie jesteś stąd, prawda? - odwracam głowę w stronę dziewczyny.

Levanne - 2012-06-02 19:49:20

- Jak to za co? - zapytałam zaskoczona. - Nie zabiłaś paru Strażników, którzy właściwie prawie go mieli? - "Nie dość, że odważna i zdolna to jeszcze skromna!" - pomyślałam. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, myśląc, że fajnie byłoby mieć taką przyjaciółkę, nawet mimo różnicy wieku.
- Nie, pochodzę z Pierwszego Dystryktu - powiedziałam, odpowiadając na zadane przez nią pytanie. Wiedziałam, że jej mogę zaufać, że nie wykorzysta tych informacji przeciwko mnie. - A ty? Mieszkasz w tym dystrykcie? - Nie wątpiłam, że mogła pochodzić z daleka. Przecież jest odważna i gdyby pojawiło się niebezpieczeństwo po prostu wdrapie się na drzewo lub zastrzeli z łuku.

Tenerife - 2012-06-03 08:05:46

- Tak, zabiłam. Ale bez problemu by sobie poradził. Jest silny, poza tym widziałaś jak dobrze strzela - Znowu patrze na bandaż, który zdążył nasiąknąć krwią.
Pierwszy raz zabiłam człowieka. Ogarnia mnie dziwne uczucie. Spoglądam w górę. Jeśli dobrze rozumiem, jest godzina pomiędzy czternastą a piętnastą.
-  Ja jestem z Czwórki - odpowiedziałam. Przyglądam się twarzy Levanne, zapamiętuje każdy szczegół i odnotowuje w myślach "godna zaufania".

Levanne - 2012-06-03 09:38:53

- Dobra, nie gadajmy już o nim - powiedziałam uśmiechając się od ucha do ucha. Potem niespokojnie zerkam na przesiąknięty krwią bandaż na ręku Tenerife.
- Chyba trzeba coś z tym zrobić - mruknęłam cicho. Niestety niezbyt znałam się na ranach, a nawet gdybym zapamiętała coś pożytecznego z lekcji w Ośrodku i tak nie mam odpowiednich przedmiotów do dezynfekcji i innych głupot. Ehh... Muszę to nadrobić. - Ale ja ci niestety nie pomogę. Nie nadaję się. - Powiedziałam to mając nadzieję, że Tenerife się na tym zna.

Tenerife - 2012-06-03 10:05:18

- To nic wielkiego - Mówię patrząc na bandaż - Do wieczora krew zakrzepnie.
Znowu wkładam rękę do kieszeni i wyciągam zawiniątko wielkości pieści. Odwijam rąbek serwetki.
Ciastka! Zupełnie o nich zapomniałam. Wyciągam rękę z ciastkami w stronę Levanne.
- Chcesz? - pytam się jej.

Levanne - 2012-06-03 10:13:22

- Skoro tak sądzisz - mówię i zerkam na wyciągniętą rękę z ciastkami. - Chętnie - biorę ciastko i uśmiecham się szeroko, odgryzając kawałek. - Może gdzieś usiądźmy - proponuję i rozglądam się za jakimś miejscem. W końcu zauważam przewalone drzewo i dwa pniaki. - Tam? - pytam krótko, zajadając ciastko.

Tenerife - 2012-06-03 10:25:08

- Dobra - mówię patrząc na drzewo.
Chowam ciastka i idę za Levanne.
Siadamy na pniakach. Kładę łuk i kołczan na ziemi.
- Skoro mieszkasz w Pierwszym Dystrykcie, dlaczego zapuszczasz się tak daleko w las? - zadaje jej nurtujące mnie pytanie.

Levanne - 2012-06-03 10:41:35

Siadam obok Tenerife i zastanawiam się nad odpowiedziom.
- Szczerze mówiąc wcale tak daleko sama nie zaszłam. Zaledwie kilkanaście, no może kilkadziesiąt metrów od ogrodzenia. I później spotkałam Eraha, który zabrał mi nóż. No to za nim poleciałam jak głupia, bo przecież nie będę chodzić po lesie bez broni - zaśmiałam się krótko. - A resztę to już chyba wiesz. - Uśmiechnęłam się lekko. - Tak w ogóle ile masz lat. Trzynaście?

Tenerife - 2012-06-03 10:52:52

- Dwanaście - mówię, podciągam nogi do brzucha i obejmuje je rekami - A wyglądam starzej?
Cicho chichocze.
Urywam kawałek trawy i wiąże go sobie wokół palca.

Levanne - 2012-06-03 10:58:15

- Tak - mówię z uśmiechem. - Na początku myślałam, że trzynaście, a później zastanawiałam się nawet czy nie więcej. Ale ostatecznie powróciłam do pierwszego wrażenia. - Znów się zaśmiałam. Tenerife sprawiła, że poprawił mi się humor.
- Pochodzisz z Czwórki.. - zaczęłam. - więc na pewno umiesz pływać. Ja nigdy nie potrafiłam się tego nauczyć - wyznaje.

Tenerife - 2012-06-03 11:05:09

- A nauczyć cię? - Posyłam jej pytające spojrzenie. Mam nadzieje, że będzie chciała. Tak naprawdę pływanie jest łatwe, jeśli oczywiście chce się nauczyć pływać. Bo jeśli robi się to przymusowo, to prędzej można utonąć.
Przypominają mi się chwile, kiedy ojciec pierwszy raz zabrał mnie na plażę. Kiedy uczył mnie pływać, albo kiedy razem łowiliśmy ryby. Na pewno bym się rozpłakała, gdyby nie Levanne, która teraz na mnie patrzy. Po chwili zdałam sobie sprawę, że zacięłam się na kilka minut. potrząsam głową, żeby odrzucić wspomnienia.
- Oh, przepraszam - mówię cicho.

Levanne - 2012-06-03 11:12:29

"Taaaak!" - krzyczy moje serce. Mam ochotę wypowiedzieć to na głos, ale się powstrzymuję, przywołując resztki logiki.
- Och, pewnie! Tylko... nie mamy warunków. Przecież nie pójdę do Czwórki. - Uśmiecham się lekko i zerkam na dwunastolatkę. Na jej twarzy maluje się smutek.
- Tenerife, co się stało? - pytam ostrożnie.

Tenerife - 2012-06-03 11:16:01

- Nic... ja tylko... zacięłam się, prawda?
cholera, znowu to samo. Zacięłam się w najmniej odpowiednim momencie.
- Gdybyśmy tutaj znalazły jakieś małe jeziorko... No ale chyba nie dzisiaj. niedługo zacznie się ściemniać.

Levanne - 2012-06-03 11:19:24

"Och, nieważne. Jak będzie chciała to mi powie." - pomyślałam i znów się uśmiechnęłam.
- Możemy później poszukać. Ale masz rację, nie dzisiaj. Powinnyśmy już iść do domów.

Tenerife - 2012-06-03 20:05:29

- Racja. obie mamy daleko do domów - prostuję nogi i wstaję z pniaka.
Potem odwracam się do Levanne, która tez powoli zaczęła się zbierać. Podnoszę z ziemi łuk i kołczan.

Levanne - 2012-06-03 20:35:26

Nadeszła pora pożegnań. Jak ja tego nienawidzę!
- No to... Do zobaczenia - powiedziałam cicho i westchnęłam. Popatrzyłam w oczy Tenerife.
- Ten... Mogę tak do ciebie mówić, prawda? - Odetchnęłam głęboko. - Dobrze, że cię spotkałam.

Tenerife - 2012-06-03 20:41:03

Szkoda, że już musimy się pożegnać. Levanne to świetna dziewczyna.
Również spoglądam w jej oczy.
- To był... jeden z moich najlepszych dni - mówię.
To, co powiedziałam jest prawdą, bo od czasu śmierci rodziców moje dni zlewają się w jedną, mętną całość.
A potem nie wiem, co mną kieruje. Podchodzę i obejmuję ją.

Levanne - 2012-06-03 20:50:56

Ten odmieniła moje życie tą krótką rozmową. Wystarczało nawet to, że ją widziałam. Wreszcie spotkałam kogoś, z kim naprawdę można porozmawiać. Bez sprzeciwu pozwalam dziewczynce wtulić się we mnie (xD) i ściskam ja mocno. Czuję się tak, jakby była moją siostrą. Chcę się nią zaopiekować, zabrać ją do domu, ale uprzytamniam sobie, że to niemożliwe. Zresztą Ten i tak nieźle sobie radzi. Mogę tylko mieć nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
- Dla mnie był najlepszy - mówię szczerze. Nigdy nikt mnie tak nie potraktował. Nie krzyczał na mnie i mi zaufał. A Tenerife właśnie to zrobiła. Zaufała mi i z wzajemnością.

Tenerife - 2012-06-03 20:58:58

Puszczam Levanne, kiedy orientuje się, jak bardzo jest późno. Patrzymy na siebie jeszcze przez chwilę, a potem odwracamy się, każda w inną stronę. Po kilku krokach przystaję i oglądam się za nią. Patrze tak, dopóki nie zniknie w ścianie drzew. Potem szepcze w przestrzeń "Do zobaczenia" i puszczam się biegiem do domu.
Jeszcze nikomu nie zaufałam tak jak jej. Sama obecność Levanne sprawiła, że czułam się bezpieczna. Bezpieczna, jak nigdy dotąd.

Levanne - 2012-06-03 21:04:34

Pędem biegłam wśród drzew, potykając się o wystające korzenie. Dlaczego tak długo tam zostałam?! Zerkając na niebo widziałam na własne oczy jak zmienia kolor na coraz ciemniejszy. Gdy wreszcie byłam w swoim dystrykcie zatrzymałam się w cieniu drzew i rozejrzałam. Nie było Strażników, mieszkańcy byli w domach, więc szybko przeszłam przez druty i zwróciłam się w stronę domu.

z.t.

Levanne - 2012-06-05 15:24:28

Szłam dalej, uparcie prąc na przód. Jak dotąd nie spotkałam nic niepokojącego, co było dziwne i podejrzane. Jeszcze mocniej zacisnęłam palce na łuku. Mój oddech przyspieszył.
Nagle zza krzaków wyskoczył bliżej nieokreślony zwierzak. Nie był duży, lecz z sercem bijącym w piersi, nie potrafiłam powstrzymać w sobie strachu. Pisnęłam głośno i zanim zdążyłam pomyśleć zastrzeliłam go z łuku. Stałam tak jeszcze przez chwilę, zastanawiając sie nad swoja głupotą. Teraz zauważyłam, że był to mały lis. Westchnęłam głośno i pokręciłam głową. Zaraz zlecą sie drapieżniki zainteresowane krzykiem i wonią krwi. Pospiesznie oddaliłam sie od lisiątka potykając o korzenie i kamienie.

Tenerife - 2012-06-05 18:07:33

Idę powoli przez las. Nigdy jeszcze nie byłam tu w nocy. Powoli skradam się między drzewami starając się nie nadepnąć na żadną gałąź.
Gdzieś w oddali słyszę krzyk nasycony przerażeniem. Odruchowo wdrapuje się na drzewo obok mnie. Siadam na najbardziej przesłoniętej liśćmi gałęzi i czekam.
Z czasem szum przeradza się w odgłos kroków, który narasta z każdą minutą. Już wiem, że ktoś idzie w moim kierunku. Delikatnie wyjmuję strzałę z kołczana i nakładam na cięciwę. Potem kieruje ją w stronę dźwięku. Czekam, aż się zbliży, aby w razie niebezpieczeństwa...

Levanne - 2012-06-05 18:40:18

Idę szybciej niż zwykle, byle dalej od martwego lisa i ewentualnych Strażników. Brnę przez las nie przejmując się odgłosem moich kroków. W mojej głowie znajduje się tylko jedna myśl. "Odnaleźć Tenerife i Erahosa". Nie zwracam już uwagi na ciche szelesty u moich stóp. Idę dalej.

Tenerife - 2012-06-05 21:13:45

Ktoś szybko się do mnie zbliża. Staje przy drzewie i rozgląda się. W tej chwili mam okazję przyjrzeć się tej osobie. Ma szczupłą sylwetkę, jest wysoka. Długie włosy wylewają się jej na ramiona. Odwraca się w stronę księżyca, teraz widzę, jak jej oczy błyszczą. Jest trochę, a nawet bardzo podobna do... Levanne!
Zdejmuję strzałę i cicho chowam ją do kołczana. Powoli złażę z drzewa i staję za nią. Dokładnie nie wiem, czy to na pewno ona, ale warto zobaczyć. Najwyżej zabiorą mnie i ukarają albo zabiją. Cóż, to nawet nieporównywalne do tego, że za parę miesięcy znajdę się w otoczeniu dwudziestu trzech osób, próbujących mnie zabić.
Wyciągam rękę w jej stronę, ale zaraz cofam ją. Mogłabym ją przestraszyć, myślę. Cicho szepczę jej imię, odskakuje kawałek, ale nie piszczy. Potem próbuję rozpoznać, kto właśnie przed nią stoi.

Levanne - 2012-06-06 15:27:02

Odwracam się z zaskoczeniem słysząc swoje imię. Z bijącym sercem spoglądam na osobę stojącą przede mną. Badam dokładne jej ciało i twarz. I nagle coś do mnie dociera. To Tenerife! Z uśmiechem na twarzy i widoczną ulgą w oczach przytulam ją mocno, tak jak ona wcześniej.
- Ten - wyrywa mi się. Śmieję się cicho. - Dobrze cię znowu widzieć.

Tenerife - 2012-06-06 16:41:44

Wtulam się w Levanne, tak jak wtedy, kiedy się żegnałyśmy.
- Ciebie również - mówię i się uśmiecham.

Levanne - 2012-06-06 16:47:31

Wzdycham głośno i puszczam Tenerife. Nie chcę psuć tej chwili, chcę abyśmy na zawsze tu pozostały, daleko od zmartwień i, co najważniejsze, od Igrzysk, ale wiem, że trzeba to omówić.
- Widziałaś ogłoszenie w telewizji? - pytam ostrożnie. W swoim głosie zauważam smutek. Na wspomnienie słów dziennikarza muszę się powstrzymywać od histerycznego śmiechu i łez.

Tenerife - 2012-06-06 17:00:52

Gardło mi się ściska kiedy przypominam sobie ogłoszenie w telewizji. Powoli kiwam głową po czym zduszonym głosem mówię.
- Tak.
Patrzymy się na siebie, bo nie wiemy co teraz zrobić. Po niekończącej się chwili milczenia odzywam się ponownie.
- Szukamy Erahosa? - pytam Levanne.

Levanne - 2012-06-06 17:06:32

- Najchętniej właśnie to bym zrobiła. Może on miałby jakiś pomysł, co z tym wszystkim... Zresztą po co ja się oszukuję. Przecież tego się nie cofnie - powiedziałam cicho, po czym dodałam:
- Masz zamiar wybrać się do Dziewiątki? To się nie uda. Tylko że... jest bardzo małe prawdopodobieństwo, że spotkamy go tutaj... - Westchnęłam jeszcze raz i potarłam czoło ręką. Od tego wszystkiego zaczęła mnie boleć głowa. Popatrzyłam na Ten pytająco.

Tenerife - 2012-06-06 17:15:51

Levanne ma rację. Tego się nie cofnie. Zamykam umysł przed kolejnymi myślami użalania się nad sobą i próbuję trzeźwo myśleć. Musimy wymyślić sposób na... No właśnie, na co? Skupiam się na obecnej sytuacji.
- Nawet nie wiemy, czy w ogóle oglądał wiadomości - mówię szorstko, ale zaraz zmieniam ton na bardziej przyjazny - No i nie będziemy to siedziały czekając na to, że się pojawi. Do Dziewiątki nie pójdziemy, bo zapewne dostaniemy się w ręce Strażników.
Oddycham głęboko. Siadam na ziemi i urywam twarz w dłoniach. Zaczynam cicho płakać, ale tylko przez chwilę, bo wiem, że nie mogę okazać słabości. Podnoszę głowę i opanowanym głosem pytam się.
- Co robimy?

Levanne - 2012-06-06 17:30:40

Oddycham głośno próbując uspokoić swoje serce. Nagle dociera do mnie, że nawet teraz możemy być obserwowane. Mogli wysłać na nas Strażników. Mogli nas złapać, abyśmy nie uciekły i zamknęli nas gdzieś do czasu Igrzysk. Ale teraz ucieczka wydaje mi się bezsensowna.
- Ten, nie mamy wyjścia. Musimy pójść na Dożynki, czekać, aż wyczytają nasze nazwiska i zagrać udział w Igrzyskach. To mi się wydaje takie nierealne. Czuje jakbym to nie była ja, jakbym uciekła z ciała, a na moje miejsce wszedł ktoś inny. Ale ja nadal nim kieruję, zachowałam umysł, który twierdzi, że to ja, mimo że serce nie wierzy - powiedziałam patrząc w oczy Ten. - Ale teraz nie chcę wracać do domu. I tak nie zasnę. Wiem, że nie powinnam cie o to prosić, ale nie chcę zostać sama... - dodałam, spuszczając głowę.

Tenerife - 2012-06-06 20:08:33

Wstaję z ziemi, podchodzę do Levanne i patrzę głęboko w jej oczy. Wiem, że mówi prawdę. musimy to zrobić, bez względu na to, co się stanie.
- Nie martw się, zostanę ile tylko będziesz chciała - mówię i pozwalam sobie na lekki uśmiech.
Siadamy pod drzewem, kładę głowę na jej ramię. Siedzimy taki przez kilka minut. Potem ośmielam się zapytać.
- Kiedy już pojedziemy do Kapitolu... kogo zostawisz w domu?
To pytanie dręczy mnie, odkąd usłyszałam w televizji, że pojedziemy na Igrzyska. No i sama zostawię brata.

Levanne - 2012-06-06 20:31:11

- Dziękuję - mówię cicho i ujmuję dłoń Tenerife. Jest mi naprawdę bliska, wreszcie mogę z kimś otwarcie porozmawiać.
Słysząc pytanie Ten, wzdycham odruchowo. Postanawiam opowiedzieć jej wszystko o sobie. Zwłaszcza, że niewiele mi czasu pozostało.
- Mieszkam z mamą, tatą i młodszym bratem. Ale... oni ... jakby to powiedzieć... ignorują mnie i nie zwracają na mnie uwagi. Jakbym była obcą osobą, która tymczasowo u nich mieszka. Mama wysyła mnie do szkoły i na ćwiczenia do Ośrodka Szkoleniowego, gdy nie chce jej słuchać woła tatę, który drze się dopóki nie zrobię tego co chcą. No i jest jeszcze Eric, mój brat. On dopełnia całości, denerwując mnie i kpiąc z moich niepowodzeń. Rodzice wychowali go na maszynę do zabijania... Dalszej rodziny nie znam, a przyjaciół w szkole raczej nie znajdę. Wszyscy są idiotami, wyśmiewającymi się z innych. Miałam kiedyś przyjaciółkę, ale zginęła... w... Igrzyskach. - mówiłam cicho, nie chcąc zakłócać odgłosów nocy.
- No i mam jeszcze ciebie - powiedziałam, kończąc swój monolog.

Tenerife - 2012-06-06 20:47:43

Mocniej wtulam głowę w jej ramię.
- Przynajmniej ich masz - mówię, ale nie wie o kogo mi chodzi więc poprawiam się - masz rodziców.
Ona opowiedziała mi o rodzinie, ja tez muszę to zrobić. Nie, nie muszę. chcę. Chcę jej opowiedzieć o tacie, który zabierał mnie na plażę i o mamie, która szyła mi cudowne sukienki. I o Liamie.
- Moi zginęli ponad rok temu... podczas sztormu. Tego dnia zapowiadało się na burzę, więc obiecali, że szybko wrócą... I potem więcej ich nie zobaczyłam.
Zapada chwila ciszy.
- No i mam jeszcze starszego brata, Liama. Jest jedyną osobą na świcie, którą na pewno kocham. No i teraz znam ciebie. Tobie mogę zaufać. I traktować jak siostrę, chociaż nie jesteśmy spokrewnione. I powiedzieć to, czego jeszcze nikomu ni mówiłam...
Darzę Levanne bezgranicznym zaufaniem. I wiem co czuje, gdy wie, że zginie.

Levanne - 2012-06-06 20:58:44

- Boję się przyszłości - wyznałam. - Gdyby nie ty pewnie uciekłabym z domu i czekała, aż przyjdą po mnie Strażnicy, by mnie gdzieś zamknąć. Nie wiem jak niektórzy mogą żyć z myślą o wysyłaniu bezbronnych na pewną śmierć. - Zdawałam sobie sprawę, że rzucam wyzwanie władzom Kapitolu, ale teraz było mi wszystko jedno. I tak zginę, prędzej czy później. Potrząsnęłam głową i uśmiechnęłam się lekko.
- No, a teraz pogadajmy o czymś optymistycznym - powiedziałam. - Pamiętasz, miałaś mnie nauczyć pływać. Zaczynamy jutro? Już się nie mogę doczekać swojej miny po pierwszej nieudanej próbie. - Mimo zmartwień zaśmiałam się szczerze.

Tenerife - 2012-06-06 21:13:52

- Ostrzegam, nie jestem optymistką - mówię z nutą rozbawienia - No dobrze, zaczniemy od jutra.
Nie umiem teraz rozmawiać "o czymś optymistycznym". Po prostu nie umiem. Nigdy nie umiałam i raczej już się nie nauczę.
Teraz myślę tylko o tym, jak mam o tym powiedzieć bratu. Co on zrobi, kiedy się o tym dowie. Nie chcę go stracić, tak samo jak nie chciałam stracić rodziców. I dlaczego akurat w ten sposób poznałam Levanne.
Zerkam w niebo. Tylko gwiazdy mogą dać ukojenie. Mogłabym wpatrywać się w nie godzinami. W końcu zauważam jedną, na którą tak czekałam.
- Moja gwiazda - szepczę -  tak powiedział mi kiedyś tata. Kiedy się zgubię, mam iść za nią, a ona doprowadzi mnie w bezpieczne miejsce. A w chwilach zwątpienia mam na nią spojrzeć, a ona podpowie mi, co mam robić. 
Codziennie, kiedy na niebie nie było chmur, czekałam na nią. Ona przypominała mi o tacie i o tym, co mówił. I dopiero wtedy, kiedy przypomniałam sobie wszystko, szłam spać. Brakuje mi go. Ale czasu nie da się cofnąć ani wymazać. Liczy się tylko tu i teraz.

Levanne - 2012-06-06 21:19:22

Zerkam na Ten i patrzę na gwiazdę.
- I co ona ci mówi? - szepczę, nie potrafiąc znaleźć porządnego tematu rozmowy. Chciałabym, aby ktoś znalazł wyjście z sytuacji w jakiej obie się znajdujemy.

Tenerife - 2012-06-06 21:37:49

Opieram głowę o drzewo. Czuję, że moje oczy są już wilgotne.
- Czasu nie da się cofnąć, ani zmienić tego, co było (//chociaż, jam mawiał Doctor: czas można napisać od nowa//). Liczy się tylko tu i teraz. Nie uciekniemy od tego, co jest dla nas zaplanowane.
Wiem, że prawda o tym, co się z nami stanie jest bolesna i trudna do przyjęcia.
- Levanne, musimy to zrobić. Właśnie chcemy znaleźć wyjście z sytuacji bez wyjścia.
Nie chcę jej w żaden sposób urazić, dlatego znów kładę głowę na jej ramieniu. Szkoda tylko, że to wszystko tak się skończy.

Levanne - 2012-06-07 09:26:52

Zerknęłam na Tenerife.
- Jak wychodziłaś... Twój brat spał? - zapytałam cicho. Nie chciałam, aby rezygnowała z rodziny dla mnie, ale oczywiście jej tego nie powiedziałam. - Powiedziałaś mu?

Erahos - 2012-06-07 12:21:21

Skradał się niczym drapieżnik. Nie szeleszcząc nawet przez chwilę. Dziwne, prawda? Przecież biegł... Tak go nauczono. Gdy usłyszał przyciszone głosy, postanowił sprawdzić kto go niepokoi. Nałożył na łuk strzałę, podchodząc do drzewa. Nie potrafił niczego dostrzec, więc wyskoczył z krzaków, na spotkanie... dziewczyn? Sapnął nieco zawiedziony, po  czym opuścił łuk. Czyżby one płakały? Podbiegł nieco do nich, siadając na przeciwko. - Co się stało?

Levanne - 2012-06-07 12:32:27

Podniosłam wzrok znad piwno-zielonych oczu Ten i z zaskoczeniem spojrzałam w niebieskie tęczówki należące do Erahosa.
- Jak nas znalazłeś? - zapytałam.

Erahos - 2012-06-07 12:44:38

Uniósł nieco brew poirytowany. - Cóż... biegłem sobie po lesie, aż usłyszałem wasze głosy. - Odparł po chwili. Przymknął jedno oko, a drugie wpajało się w Levannie. No cóż, co one tu robiły? Nie bał się Igrzysk, debil jakiś... (xD) Odłożył łuk na ziemię.

Levanne - 2012-06-07 12:49:06

Pokręciłam głową i odpowiedziałam na jego wcześniejsze pytanie:
- Nic, po prostu siedzimy i rozmawiamy. - Zerknęłam na Ten, zastanawiając się czy zapytać go o Igrzyska. A co tam, na pewno oglądał.
- Oglądałeś ostatnie ogłoszenie w telewizji?

Erahos - 2012-06-07 12:54:50

Ziewnął lekko. - Nie... Ale przez reakcję mojej siostry dowiedziałem się, że zostałem przyjęty przymusowo. - Mruknął spokojnie, po czym położył się na ziemi, oraz paczył w niebo. Przełknął głośno ślinkę, spoglądając w księżyc. Przetarł ręką zaspane oczy.

Levanne - 2012-06-07 13:05:19

Wymieniłam niedowierzające spojrzenie z Tenerife.
- I... nie przejmujesz się tym, że możesz zginąć?

Erahos - 2012-06-07 13:13:13

Wzruszył rękami. - A czego się tu bać? I tak żyjemy w świecie, gdzie możemy zginąć na każdym kroku, a to może nawet szansa na lepsze życie. - Spojrzał na nie przelotnie, po czym położył dłoń na brzuchu. Nie czuł stresu, lecz nikły strach o rodzinę. Czuł przywiązanie, a zarazem poczucie obowiązku. W końcu ojciec był alkoholikiem, nie mógł znaleźć dobrej pracy w tym kraju, a może nawet w całym świecie.

Levanne - 2012-06-07 13:20:11

- Ja tam wole to życie. Nie muszę się martwić tak, jak będę to musiała robić na arenie. No i przynajmniej mam trochę prywatności. Na Igrzyskach nawet to mi odbiorą. - powiedziałam cicho, zastanawiając się dlaczego Erahos podchodzi do tego z takimi chęciami...

Tenerife - 2012-06-07 13:27:38

- A mnie to wszystko wisi - odzywam się po chwili.
Teraz mam gdzieś czy trafię na Arenę czy zostanę w domu. Nie mam już dla kogo walczyć...

Erahos - 2012-06-07 13:32:08

Uśmiechnął się niemal nikle. Tak... Chęć przetrwania zrobi potwory z tej dwójki. Nie będzie można nikogo oszczędzać... I dobrze. Nie był przekonany co do umiejętności Levannie, mała już się wykazała i mu się spodobała. - Dobre podejście. - Odparł po dłuższej chwili.

Levanne - 2012-06-07 13:35:51

Westchnęłam głośno i pokręciłam głową. Przybrałam wygodniejszą pozycje i zapytałam Erahosa:
- Kogo zostawisz? Oprócz siostry.

Tenerife - 2012-06-07 13:40:24

Przyłączam się do pytania, które zadała Levanne. Wsłuchiwałam się w odgłosy nocy. Z chęcią poszłabym spać, ale musiałabym być największą idiotką, żeby teraz to zrobić. Szczególnie w takiej sytuacji, w której teraz każdy z nas siedzi.
W głowie mam tylko jedna myśl. Wpadliśmy.

Erahos - 2012-06-07 13:50:16

Przetarł znów oczy, ponownie ziewając. - Ojca... alkoholika. - Kolejny raz wzruszył ramionami. Nie miał pojęcia po co się go o to pytają. Poza tym, nie była to tajemnica...

Levanne - 2012-06-07 13:58:26

Milczałam przez dłuższa chwilę. Nie wiedziałam czy zadać jeszcze jedno nurtujące mnie pytanie. Czy twoja siostra jest od ciebie starsza?" Ostatecznie postanowiłam nie zadawać mu już pytań. Zerknęłam na Ten. Może ona wyczyta coś z moich oczu i zapyta Erahosa. W tym momencie nie mam siły nic mówić. Oparłam się plecami o pień drzewa i przymknęłam oczy.

Tenerife - 2012-06-07 19:32:09

Dalsza rozmowa na ten temat nie ma sensu. Tak, teraz pytajmy się jeszcze: jak bardzo ci na nich zależy.
Ukrywam twarz w dłoniach i przypominam sobie najlepsze momenty mojego życia. Tata i Liam na łodzi, mama przy maszynie do szycia, która śmieje się z historii, które jej opowiadam. Piękna, szafirowo-niebieska bluzka, którą mama uszyła mi na wiosnę. Nowy łuk od taty. Nauki strzelania z Liamem.
To najlepsza terapia na przygnębienie, które dzisiaj dotyka mnie szczególnie mocno. Wdycham czyste, leśne powietrze, które dodatkowo mnie uspokaja.
Patrzę na niebo. Powoli zaczyna zmieniać kolor z granatowego na niebieski
- Chyba powoli trzeba się zbierać - mówię i spoglądam ukosem na Levanne i Erahosa - co nie?

Levanne - 2012-06-07 21:40:02

- Taak, niedługo zauważą naszą nieobecność... - Wstaję powoli i strzepuje zeschłe liście ze spodni. Westchnęłam cicho i rozejrzałam się wokoło. Las powoli budzi się do życia.
- Spotkamy się jeszcze przed Igrzyskami?-zapytałam zerkając na towarzyszy.

Tenerife - 2012-06-07 21:50:58

- Jeżeli nie wyślą więcej Strażników do lasu - upominam Levanne - to bardzo bym chciała. Ale jeżeli nie to...
Podchodzę do niej i znowu ją przytulam. Lubię się przytulać. (xD)
A potem patrzę na Erachosa. Uśmiecham się do niego. Jeszcze raz patrzę na Levanne, podnoszę łuk z ziemi, odwracam się i biegnę do domu.

Levanne - 2012-06-07 21:59:14

Wzdycham jeszcze raz słysząc głos Tenerife. Naprawdę nienawidzę pożegnań. Przytulam mocno dwunastolatkę i żegnam się z nią. Potem patrzę na Erahosa. Niezręcznie podchodzę do niego parę kroków i po chwili wyciągam rękę.
- Do zobaczenia - mówię cicho i zerkam na niego przelotnie.

Erahos - 2012-06-10 23:27:02

Zmrużył oczy delikatnie, dodając do tego uśmiech. Złapał ją za rękę, po czym pociągnął na ziemię. - Do zobaczenia? To takie smutne. - Jego krtań lekko zatańczyła w rytm śmiechu. Tak, trudno. Podwinął ręce pod głowę, nie odrywając wzroku od nieba. - Następnym razem nie będziesz mogła tego powiedzieć. Było by to przykre spotkanie. - Odparł poważnie, zacisnął usta w kreskę. Tyle młodych osób, kilka gnojków, będzie musiał zabić. Niewinne dzieci, doskonałych zabójców. Na myśl o zabójcach lekko się uśmiechnął. Najczęściej tacy znęcali się nad słabszymi, czyżby okazywał się poszukiwaczem sprawiedliwości? Bleah, po prostu nie mógł znieść myśli o torturowanych dzieciakach. Już lepsza ich śmierć błyskawiczna. Zmrużył oczy, mrucząc w rytm swoich myśli. Może wydać się Tobie, czytelniku, że jest on psychiczny. O nie, to jedyne zdrowe myślenie w takim przypadku. To, że nie trzęsie portkami przed Igrzyskami symbolizuje tylko jego dyscyplinę, oraz udaną grę twarzy. Był przekonany, że tak ma być, tak musi być.



//Ale przemyślenia xD//

Levanne - 2012-06-11 16:20:33

Uh! To nie było miłe. Zacisnęłam usta, aby nie powiedzieć nic niemiłego i wstałam z ziemi, otrzepując spodnie i kurtkę z trawy i liści. Pokręciłam głową i przejechałam palcami po włosach, natrafiając na małą gałązkę, po czym odwróciłam się w stronę domu.
- Cześć - powiedziałam do Erahosa, nie zwracając uwagi na jego wcześniejsze słowa, i ruszyłam wolnym krokiem w stronę swojego dystryktu, bojąc się przyszłości.

Erahos - 2012-06-11 16:47:16

Dotknął palcem opończy, którą zabrał podczas biegu. Wstał, patrząc na niebo, po czym pobiegł przed siebie. Sprint trwał przez kilka godzin, jednak została mu jedna rzecz do zrobienia.


z.t

Levanne - 2012-06-11 16:54:36

//Ptfu, zapomniałam xD.//

z.t.

www.templer.pun.pl www.paintmen.pun.pl www.priyanka-chopra.pun.pl www.arkadia.pun.pl www.pedagogika-ewip.pun.pl