Czy zdołałbyś przetrwać w dziczy, zdany na własne siły, gdyby wszyscy dookoła próbowali wykończyć Cię za wszelką cenę?
- Taak, niedługo zauważą naszą nieobecność... - Wstaję powoli i strzepuje zeschłe liście ze spodni. Westchnęłam cicho i rozejrzałam się wokoło. Las powoli budzi się do życia.
- Spotkamy się jeszcze przed Igrzyskami?-zapytałam zerkając na towarzyszy.
Offline
- Jeżeli nie wyślą więcej Strażników do lasu - upominam Levanne - to bardzo bym chciała. Ale jeżeli nie to...
Podchodzę do niej i znowu ją przytulam. Lubię się przytulać. (xD)
A potem patrzę na Erachosa. Uśmiecham się do niego. Jeszcze raz patrzę na Levanne, podnoszę łuk z ziemi, odwracam się i biegnę do domu.
Offline
Wzdycham jeszcze raz słysząc głos Tenerife. Naprawdę nienawidzę pożegnań. Przytulam mocno dwunastolatkę i żegnam się z nią. Potem patrzę na Erahosa. Niezręcznie podchodzę do niego parę kroków i po chwili wyciągam rękę.
- Do zobaczenia - mówię cicho i zerkam na niego przelotnie.
Offline
Zmrużył oczy delikatnie, dodając do tego uśmiech. Złapał ją za rękę, po czym pociągnął na ziemię. - Do zobaczenia? To takie smutne. - Jego krtań lekko zatańczyła w rytm śmiechu. Tak, trudno. Podwinął ręce pod głowę, nie odrywając wzroku od nieba. - Następnym razem nie będziesz mogła tego powiedzieć. Było by to przykre spotkanie. - Odparł poważnie, zacisnął usta w kreskę. Tyle młodych osób, kilka gnojków, będzie musiał zabić. Niewinne dzieci, doskonałych zabójców. Na myśl o zabójcach lekko się uśmiechnął. Najczęściej tacy znęcali się nad słabszymi, czyżby okazywał się poszukiwaczem sprawiedliwości? Bleah, po prostu nie mógł znieść myśli o torturowanych dzieciakach. Już lepsza ich śmierć błyskawiczna. Zmrużył oczy, mrucząc w rytm swoich myśli. Może wydać się Tobie, czytelniku, że jest on psychiczny. O nie, to jedyne zdrowe myślenie w takim przypadku. To, że nie trzęsie portkami przed Igrzyskami symbolizuje tylko jego dyscyplinę, oraz udaną grę twarzy. Był przekonany, że tak ma być, tak musi być.
//Ale przemyślenia xD//
Offline
Uh! To nie było miłe. Zacisnęłam usta, aby nie powiedzieć nic niemiłego i wstałam z ziemi, otrzepując spodnie i kurtkę z trawy i liści. Pokręciłam głową i przejechałam palcami po włosach, natrafiając na małą gałązkę, po czym odwróciłam się w stronę domu.
- Cześć - powiedziałam do Erahosa, nie zwracając uwagi na jego wcześniejsze słowa, i ruszyłam wolnym krokiem w stronę swojego dystryktu, bojąc się przyszłości.
Offline
Dotknął palcem opończy, którą zabrał podczas biegu. Wstał, patrząc na niebo, po czym pobiegł przed siebie. Sprint trwał przez kilka godzin, jednak została mu jedna rzecz do zrobienia.
z.t
Offline