Czy zdołałbyś przetrwać w dziczy, zdany na własne siły, gdyby wszyscy dookoła próbowali wykończyć Cię za wszelką cenę?
Skradał się niczym drapieżnik. Nie szeleszcząc nawet przez chwilę. Dziwne, prawda? Przecież biegł... Tak go nauczono. Gdy usłyszał przyciszone głosy, postanowił sprawdzić kto go niepokoi. Nałożył na łuk strzałę, podchodząc do drzewa. Nie potrafił niczego dostrzec, więc wyskoczył z krzaków, na spotkanie... dziewczyn? Sapnął nieco zawiedziony, po czym opuścił łuk. Czyżby one płakały? Podbiegł nieco do nich, siadając na przeciwko. - Co się stało?
Offline
Podniosłam wzrok znad piwno-zielonych oczu Ten i z zaskoczeniem spojrzałam w niebieskie tęczówki należące do Erahosa.
- Jak nas znalazłeś? - zapytałam.
Offline
Uniósł nieco brew poirytowany. - Cóż... biegłem sobie po lesie, aż usłyszałem wasze głosy. - Odparł po chwili. Przymknął jedno oko, a drugie wpajało się w Levannie. No cóż, co one tu robiły? Nie bał się Igrzysk, debil jakiś... (xD) Odłożył łuk na ziemię.
Offline
Pokręciłam głową i odpowiedziałam na jego wcześniejsze pytanie:
- Nic, po prostu siedzimy i rozmawiamy. - Zerknęłam na Ten, zastanawiając się czy zapytać go o Igrzyska. A co tam, na pewno oglądał.
- Oglądałeś ostatnie ogłoszenie w telewizji?
Offline
Ziewnął lekko. - Nie... Ale przez reakcję mojej siostry dowiedziałem się, że zostałem przyjęty przymusowo. - Mruknął spokojnie, po czym położył się na ziemi, oraz paczył w niebo. Przełknął głośno ślinkę, spoglądając w księżyc. Przetarł ręką zaspane oczy.
Offline
Wzruszył rękami. - A czego się tu bać? I tak żyjemy w świecie, gdzie możemy zginąć na każdym kroku, a to może nawet szansa na lepsze życie. - Spojrzał na nie przelotnie, po czym położył dłoń na brzuchu. Nie czuł stresu, lecz nikły strach o rodzinę. Czuł przywiązanie, a zarazem poczucie obowiązku. W końcu ojciec był alkoholikiem, nie mógł znaleźć dobrej pracy w tym kraju, a może nawet w całym świecie.
Offline
- Ja tam wole to życie. Nie muszę się martwić tak, jak będę to musiała robić na arenie. No i przynajmniej mam trochę prywatności. Na Igrzyskach nawet to mi odbiorą. - powiedziałam cicho, zastanawiając się dlaczego Erahos podchodzi do tego z takimi chęciami...
Offline
- A mnie to wszystko wisi - odzywam się po chwili.
Teraz mam gdzieś czy trafię na Arenę czy zostanę w domu. Nie mam już dla kogo walczyć...
Offline
Uśmiechnął się niemal nikle. Tak... Chęć przetrwania zrobi potwory z tej dwójki. Nie będzie można nikogo oszczędzać... I dobrze. Nie był przekonany co do umiejętności Levannie, mała już się wykazała i mu się spodobała. - Dobre podejście. - Odparł po dłuższej chwili.
Offline
Westchnęłam głośno i pokręciłam głową. Przybrałam wygodniejszą pozycje i zapytałam Erahosa:
- Kogo zostawisz? Oprócz siostry.
Offline
Przyłączam się do pytania, które zadała Levanne. Wsłuchiwałam się w odgłosy nocy. Z chęcią poszłabym spać, ale musiałabym być największą idiotką, żeby teraz to zrobić. Szczególnie w takiej sytuacji, w której teraz każdy z nas siedzi.
W głowie mam tylko jedna myśl. Wpadliśmy.
Offline
Przetarł znów oczy, ponownie ziewając. - Ojca... alkoholika. - Kolejny raz wzruszył ramionami. Nie miał pojęcia po co się go o to pytają. Poza tym, nie była to tajemnica...
Offline
Milczałam przez dłuższa chwilę. Nie wiedziałam czy zadać jeszcze jedno nurtujące mnie pytanie. Czy twoja siostra jest od ciebie starsza?" Ostatecznie postanowiłam nie zadawać mu już pytań. Zerknęłam na Ten. Może ona wyczyta coś z moich oczu i zapyta Erahosa. W tym momencie nie mam siły nic mówić. Oparłam się plecami o pień drzewa i przymknęłam oczy.
Offline
Dalsza rozmowa na ten temat nie ma sensu. Tak, teraz pytajmy się jeszcze: jak bardzo ci na nich zależy.
Ukrywam twarz w dłoniach i przypominam sobie najlepsze momenty mojego życia. Tata i Liam na łodzi, mama przy maszynie do szycia, która śmieje się z historii, które jej opowiadam. Piękna, szafirowo-niebieska bluzka, którą mama uszyła mi na wiosnę. Nowy łuk od taty. Nauki strzelania z Liamem.
To najlepsza terapia na przygnębienie, które dzisiaj dotyka mnie szczególnie mocno. Wdycham czyste, leśne powietrze, które dodatkowo mnie uspokaja.
Patrzę na niebo. Powoli zaczyna zmieniać kolor z granatowego na niebieski
- Chyba powoli trzeba się zbierać - mówię i spoglądam ukosem na Levanne i Erahosa - co nie?
Offline