Czy zdołałbyś przetrwać w dziczy, zdany na własne siły, gdyby wszyscy dookoła próbowali wykończyć Cię za wszelką cenę?
Szłam prosto do miejsca, w którym mieszkał Luke nucąc pod nosem jakąś piosenkę.
Zatrzymałam się dopiero wtedy, kiedy ujrzałam namiot. Mimowolnie sie uśmiechnełam
i jak najciszej ruszłyam w tamtą stronę.
Offline
- Nosz cholera! - krzyknęłam. Nie będę sie drzeć, bo w każdym miejscu mogą być Strażnicy. Ale jak inaczej znaleźć to miejsce. Usiadłam na ziemi i zaczęłam gorączkowo mysleć.
Po chwili stwierdziłam, że lepiej bez celu iść, niz tkwic tak w miejscu i czekać, aż znajdą cię Strażnicy Pokoju. Wstałam, otrzepałam spodnie z trawy i ruszyłam przed siebie. Przedzierałam się przez krzaki, od czasu do czasu przecinałam główna ścieżkę. Gdy ją znalazłam, postanowiłam podążać wzdłuż niej, bacznie wypatrując Strażników. Gdzieś musiałam dojść. Słońca praktycznie nie było juz widać, za chwile miała nastać noc.
Po kilku godzinach żmudnego marszu dotarłam do ogrodzenia wokół Drugiego Dystryktu. Moje serce podskoczyło w rytm dzikiego tańca. Teraz znałam juz drogę. Postanowiłam, że jutro zajrzę do Luke'a i biegiem rzuciłam sie w stronę domu, w stronę mojego dystryktu.
s.t.
[ Ej! Ludzie! "z.t." czy "s.t."? xD "s.t." to "schodzę z tematu", a "z.t."? ]
Offline